niedziela, 5 marca 2017

JUTRO LECĘ !!!

Boże... jutro zaczynam przygodę życia, wylatuję do Stanów jako au pair! Jestem przeraźliwie zestresowana, boję się i tak jak wspominałam w poprzedniej notce nie chcę jechać! Tzn chcę, ale bardzo ciężko będzie mi zostawić moją rodzinę z którą jestem bardzo blisko, moje kochane pieski, moje miasto, nawet mój pokój! 
Na lotnisko jadę z rodzicami i dwiema siostrami i na razie nie potrafię sobie wyobrazić naszego pożegnania .Lecę z 7 innymi polkami z czego jestem niesamowicie zadowolona bo zawsze to w grupie raźniej, mamy swoją rozmowę grupową na fejsbuku i jesteśmy w stałym kontakcie. Lot mam o godzinie 17, ale muszę się odprawić do 13 tak wiec 4 godziny bezsensownie będziemy siedzieć na lotnisku. 
Moje pakowanie to jakaś masakra! Zaczęłam w sobotę wieczorem, dzisiaj kończę, nie mam pojęcia ile waży moja walizka, ale czuję, że przekroczę limit :( Nie wiem co wziąć ze sobą a czego nie brać, totalnie nie mogę się ogarnąć w tym temacie.



( moje pakowanie to jakaś masakra. w chwili robienia zdjęcia wszystko powrzucałam tak o tylko do walizek, potem to jakoś inaczej poukładałam)

 Bardzo boję się jak to będzie na tym lotnisku, z racji, że mam inną datę wylotu na wizie inną na DS-2019 dodatkowo dwa mam te formularze, nie wiem jak oni będą na to patrzeć tam na lotnisku i to mnie bardzo stresuje, ale licze na to, że wszystko będzie dobrze!
Mój lot będzie trwał 9 godzin i 35 minut tak więc nie wiem co tam będę robić, chyba zanudzę się na śmierć :D 
Kilka dni temu dostałam mejla od mojej host mamy :) ponieważ pytałam czy zapewnią mi ręczniki, suszarkę lub inne rzeczy tego typu. Powiedziała, że oczywiście tak i pościel i ręczniki i suszarkę również, że pojedziemy razem na zakupy itp! Ktoś odbierze mnie z lotniska w środę wieczorem: ona lub host tato tak więc raczej na pewno nie będą całą rodzinką. Cały czwartek będę miała wolny: na rozpakowanie się, poznanie okolicy/sąsiedztwa, zabawę z pieskiem, będę mogła go też wyprowadzić jeśli będę miała ochotę ( a będę miała !!!), cały piątek, sobotę i niedzielę spędzimy razem; chcą mi pokazać dokładnie okolicę, pójdziemy na jakieś zakupy itd, poznam też babcię - mamę hostki, która będzie się opiekowała chłopcami chyba w czwartek! tak mi się wydaje :) Napisała mi bardzo miłego mejla - jak zwykle:) że chcą, żebym czuła się u nich jak w domu, że są strasznie podekscytowani moim przylotem i tak dalej :D na koniec mejla dodała "YEAAAH!" więć wydaje mi się, że to będzie naprawdę udany rok dla mnie! Boję się tylko tego początku.. mój tragiczny angielski, czy chłopcy mnie polubią i nie będą sprawiać mi problemów, czy dogadam się z hostami, czy poradzę sobie z tęsknotą itd. O wszystkim będę na bieżąco informować a ten blog mam nadzieję stanie się moim pamiętnikiem na czas mojego wyjazdu :D
Chciałam też poinformować, że z dniem mojego wyjazdu czyt 06.03 zaczynam project 365 dni czyli codziennie przez okrągły rok robię sobie jedno zdjęcie! Potem będę robiła notki takie tygodniowe lub 2 tygodniowe z tymi zdjęciami, zobaczę jeszcze jak to wyjdzie :) 
Proszę, trzymajcie za mnie kciuki! :):):)


sobota, 4 marca 2017

PREZENTY DLA RODZINKI

Wreszcie postanowiłam napisać notkę o prezentach, które kupiłam dla mojej host rodzinki! Lecę 6.03 czyli no... za 2 dni i powiem wam, że ... nie chcę lecieć, nie chcę zostawiać rodziny i strasznie się boję jak to będzie tam na miejscu. No ale skoro powiedziałam A to teraz muszę powiedzieć B, wierzę, że nie wrócę stamtąd z krzykiem po tygodniu!
Miałam ogromne problemy z prezentami dla rodziny, szczególnie dla moich dwóch małych chłopców.  Całość prezentuje się tak:


Dla host mamy kupiłam książkę o Polsce "Made in Polska". Zamówiłam na allegro jakoś za 25zł? Oryginalna cena to 39zł. Książka w całości napisana po angielsku, uważam, że to fajny prezent. Dużo ładnych zdjęć i o naszych polskich produktach :) Dla host taty standardowo polska wódka Żubrówka z trawą  żubrową i jeszcze dla nich magnesik z mojego piękna miasta - Zamościa :)



Dla dzieci bardzo chciałam kupić maskotki, które w jakimś stopniu kojarzyłyby się z Polską; początkowo polowałam na bocianki, ale w żadnym stacjonarnym sklepie nie mogłam znaleźć :( strasznie zmuliłam bo mogłam zamówić przez internet no ale cóż :( potem znalazłam takiego fajnego kogucika, ale w sklepie był tylko jeden więc.. bez sensu. W końcu kupiłam w Pepco maskotki totalnie niezwiązane z Polską no i...trudno, jakoś to będzie :D dodatkowo po kolorowance, dla młodszego taka gra z książeczką, jakimiś papierowymi domino a dla starszego 40 kart ze słownictwem i po angielsku i po polsku (może troszkę będę go coś uczyć jak będzie chciał :D)


Dodatkowo masa słodyczy: ptasie mleczko, 4 czekolady Wedla, 2 czeko tubki, Prince Polo i jakieś tam inne jeszcze batoniki :) No i oczywiście mała skromna zabaweczka dla pieska :) Zastanawiałam się czy psu powinnam coś kupować no i w końcu się zdecydowałam :)


Zapomniałam o tym gdy robiłam te zdjęcia, ale kupiłam również specjalne krówki z mojego miasta !!! :) Jestem z nich bardzo dumna!



Nie wiem czy prezenty spoko, czy takie sobie :D Dla dzieci uważam, że mogłam bardziej się postarać, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się ucieszą. Biorę też osobno ozdobne torebki i potem zapakuję te prezenty w nie. Co o nich myślicie?

środa, 22 lutego 2017

12 DNI DO WYLOTU!

Hej! Pozostało mi tylko 12 dni do wylotu! Jestem pełna emocji, z jednej strony się cieszę bo planowałam ten wyjazd naprawdę długo! ale z drugiej... boję się i trochę nie chcę jechać :D myśl o zostawieniu wszystkiego tutaj w Polsce mnie po prostu przeraża. 
Jeśli chodzi o moje przygotowania do wyjazdu... no to muszę przyspieszyć :) O prezentach dla rodziny pojawi się osobna notka, mam już połowę rzeczy kupione. Kupiłam nowego laptopa, ponieważ 2 dni temu totalnie roztrzaskałam swojego :( tak więc już tam w Stanach nie bede tego musiała robić, jutro zamierzam kupić sobie przejściówki. 1 lub 2. Dostałam również od agencji listę dziewczyn z którymi lecę :) będzie nas wszystkich 8 polek co uważam za sporą liczbę i  bardzo bardzo się cieszę bo zawsze to razem raźniej :) zrobiłyśmy sobie konferencję na fejsbuku i piszemy ze sobą, więc super!
Kolejna sprawa - dostałam bilet! Mamy lot bezpośredni na szczescie więc nie będziemy się musiały przejmować przesiadkami. Jakiś czas temu dostałam mejla od host rodzinki, że przygotowują się na mój przyjazd; urządzają nowo kupiony dom, malują mój pokój (co jest takie miłe!! :)) podobno bardzo blisko, na tej samej ulicy mieszka au pair z Brazylii, niedaleko jest też au pair z Polski! Mam nadzieje, że szybko znajdę sobie tam jakichś znajomych :D
Dostałam również mejla, by zarezerwować sobie miejsce na wycieczkę po NY na Orientation i dzisiaj to już zrobiłam. Wycieczka kosztuje 85$ i trwa ok. 6h ale głównie w autokarze chyba :( zobaczymy
Zastanawiam się ile powinnam wziąć $$$ ze sobą, jeżeli mi się uda tyle wykombinować to pewnie będzie to mniej więcej 300-350$ na wszelki wypadek :D Ale jeszcze ich nie wymieniłam, Powolutku robię sobie listę rzeczy, które potrzebuję kupić przed wyjazdem i które chcę zabrać ze sobą. Zdecydowanie biorę BARDZO mało ubrań - dosłownie na pierwszy t ydzień lub dwa a tak to wszystko zamierzam sobie kupić tam! 
Dostałam również mejla od mojego Pana LCC :) Była możliwość zapisania się już na jakieś zajęcia, kursy itp w jakim collegu, ale nie skorzystałam z tego bo ja chciałabym pójść na Stanford Univeristy gdyby się udało (15 minut ode mnie!!)

Będę pisać na bieżąco teraz przez te ostatnie 2 tygodnie w domu, staram się spędzać dużo czasu z rodziną, cieszyć się swoimi pieskami, swoim pokojem i miastem! Bo wiem, że bardzo będzie mi tego brakowało :(
W dniu wyjazdu zaczynam bardzo fajny "projekt" związany z życiem au pair, z życiem w Stanach a przy okazji notki będą pojawiały się co tydzień, systematycznie ;) 

piątek, 27 stycznia 2017

WIZA/PRE-DEPARTURE

Hej!
Niektórzy pewnie zastanawiają jak wygląda sytuacja z moją wizą, ponieważ moja data ważności to 10.10.2017 a jak już wiecie wylatuję 06.03.2017. Miałam dwie możliwości, 1) agencja mogła mi dosłać nowy formularz DS-2019 z nową datą wylotu i wtedy przez cały mój pobyt w USA moja wiza byłaby całkowicie ważna, ALE po październiku 2017 nie mogłabym opuszczać granic Stanów Zjednoczonych, ponieważ najprawdopodobniej nie wpuściliby mnie z powrotem. Tak więc jeśli mam ochotę pojechać sobie na wakacje do Meksyku, Kanady czy choćby do Polski to przed październikiem 2017. Agencja też rozmawiała z moją host rodziną na temat ich planów wyjazdowych i to był powód do stresów dla mnie, ponieważ wcześniej nie poinformowałam rodziny o tym, że już wcześniej miałam swój perfect match. Po prostu nie chciałam tym razem zapeszać, wcześniejszym rodzinom mówiłam i mnie nie wybierali, więc.. kto wie, może nie chcieli już mieć au pair, która miała już wcześniej perfect match, ale z jakichś tam powodów nie wyjechała. Na szczęście rodzina nie była na mnie za to zła, już jest wszystko wyjaśnione, wszystko wiedzą więc super! 2) druga możliwość to po prostu powrót do ambasady po nową wizę. Nie uśmiecha mi się wydawać ponad pół tysiąca po raz drugi na nową wizę, dlatego skorzystam z opcji nr 1 i po prostu skupię się na podróżowaniu po Stanach. Poza tym i tak nie miałam w planach wyjeżdżać poza granice. 
Co tam jeszcze związane z moim wyjazdem? Muszę opłacić program (pierwsze muszę się ogarnąć finansowo), kupić prezenty rodzinie i w sumie.... tyle. Walizki mam, wizę mam, ogarnęłam też już Pre-departure orientation (to chyba jakaś nowość?) masaaa filmików i quizów do wypełnienia, zajęło mi to 2 pełne dni i w sumie trochę nudne, ale może się przyda.
Na razie nie znalazłam jeszcze nikogo kto leci tego samego dnia, ale mam nadzieję, że się uda, żeby było raźniej :) 

wtorek, 24 stycznia 2017

PERFECT MATCH nr 2 ♥

Wreszcie się udało !!!! Znalazłam perfect match po raz drugi! Po raz drugi i mam nadzieję już ostatni!!! :) 
Rodzinka wspaniała, jak tylko weszli mi na profil to poczułam TO COŚ. Rozmawialiśmy dwa razy na skejpie po około 50 minut, wymienialiśmy też mejle. Urzekło mnie w nich to, że byli CIĄGLE uśmiechnięci, bardzo pozytywni, szczerzy i po prostu poczułam od nich bijące ciepło i dlatego gdy zapytali mnie czy chcę dołączyć do ich rodziny nie wahałam się mimo kilku znacznych minusów, które mogą mi utrudnić życie tam w Stanach, ale myślę, że... w sumie chyba rodzina jest najważniejsza. 

(tak jak mówiłam. wieś wieś wieś :D)

Kilka info o nich:
MIEJSCE: Portola Valley, California (obecnie mieszkają w San Francisco, ale przeprowadzają się pod koniec lutego) 
DZIECI: dwóch przesłodkich chłopców! lat 3 i 14 miesięcy :)
ZWIERZACZKI: najcudowniejszy biszkoptowy labrador na świecie!!! :)

Przede wszystkim lokalizacja.. nie jest zbyt dobra, jest to malutka wioseczka z 5 tys ludźmi, nie ma tam żadnych atrakcji (jeden bar na całą wioskę :D) ogólnie jest to klimat raczej wiejski, bardzo dużo miejsc do hikingu, ładne wzgórza itp. 15 minut samochodem do Palo Alto, okolo 45 minut do San Francisco, 30 min do San Jose, 20 min do San Mateo i Los Altos. 15 minut do Stanford University :) ale... tu kolejny problem ponieważ nie będę miała samochodu dla siebie. Host rodzice będą mi pożyczać jeśli będę potrzebowała gdzieś jechać w wolnym czasie. Jest pociąg do SF, są ubery więc może nie będzie tak źle! Gdy rozmawiałam z ich obecną nianią na skypie mówiła mi, że rozmawiają coś o tym, żeby kupić 3 samochód, ale mi nic o tym nie wspominali wiec może to dalekie plany. Ale no w sumie jakaś tam szansa jest :)
Rodzinka kupiła nowy dom, będę miała dla siebie całą część przeznaczoną dla gości z osobnym wejściem co jest wspaniałe!!!! :) swoją sypialnię, łazienkę a także mały salonik i kuchnię! Mówili, że jeśli będę w weekend potrzebowała od nich spokoju to będę mogła sobie jeść śniadanie u siebie chociaż szczerze zapraszają mnie do siebie :)  Są bardzo rodzinni, sporo przeszli jako rodzina ponieważ chłopcy troszkę chorowali. 
Chłopcy są przesłodcy! Chociaż ten starszy podobno nie jest zbyt grzeczny, na skejpie też miał takie momenty gdzie coś piszczał bez powodu :D ale trzeba dobrze do niego podejść, trzymać dyscyplinę i nie powinno być źle :D Jest wspaniały piesek, który uwielbia spędzać czas z ludźmi, nie mogę się doczekać jak będę go brała na spacerki!!!
Host jest dyrektorem w banku, hostka menedżerem w jakiejś firmie ubezpieczeniowej. Nie mieli wcześniej au pair (obecnie mają NIANIĘ z Polski). Starszy chłopiec chodzi do szkoły 3 poranki w tygodniu. Ogólnie praca mniej więcej od 7 do 17, nie muszę gotować, od czasu do czasu pomóc im sprzątać, ale tak to głównie po dzieciach :) Kochają podróżować! Host rodzice mieszkali w wielu krajach co mi się totalnie podoba, są bardzo otwarci na inne kultury! 
Są naprawdę fantastyczni! Jest kilka minusów jak średnia lokalizacja (żeby nie było, cieszę się, że jest to California, ale no trochę daleko od cywilizacji :D) no i ten brak samochodu, ale myślę, że wszystko to wytrzymam z tak fantastyczną rodziną! 
Jesteśmy w stałym kontakcie mejlowym, hostka wysyła mi różne ciekawe artykuły o Bay Area i ich zdjęcia.
Wyjeżdżam 6 marca czyli niedługo !!! ;))) 

wtorek, 10 stycznia 2017

CO Z MOIM WYJAZDEM?

Cześć, postanowiłam wreszcie napisać jakiegoś posta, mniej więcej opisać co u mnie i jak to będzie z tym moim wyjazdem do Stanów jako au pair. Może akurat znajdzie się ktoś kogo to zainteresuje :D
Jak za pewne wiecie z poprzedniej notki 13 dni przed moją datą wyjazdu do Stanów dostałam mejla, że moja rodzina zrezygnowała z programu. Panie z agencji zapewniały mnie, że na pewno znajdę kolejną rodzinę w szybkim czasie i wyjadę miesiąc może max 2 miesiące później.
Dzisiaj mijają 3 miesiące od czasu kiedy powinnam już być w Stanach a... nadal jestem w Polsce :) przez pierwsze kilkanaście dni szukania nie miałam żadnej zainteresowanej rodziny, następnie napisała do mnie host mama z małego miasta pod NYC z 3 dzieci w wieku szkolnym. Byli obecnie w rematchu, więc szukali kogoś na już! Gdybym była bardzo zdesperowana za pewne zgodziłabym się pojechać i od 2 miesięcy byłabym już w Stanach. Ale przemyślałam bardzo dokładnie sytuację i doszłam do wniosku, że jednak chcę pojechać do rodziny, która będzie mi w 100% odpowiadać. Potem weszła mi na profil super rodzinka! Mieszkali godzinkę od LA, 2 dziewczynki w wieku szkolnym i host mama w ciąży. Było kilka minusów, ale byłam gotowa do nich jechać (głównie chyba przez lokalizację), ale nie wybrali mnie. Potem miałam kilka rodzin, które nie zbyt mnie interesowały, aż w końcu taką, która mnie zachwyciła! 1 dziecko - dziewczynka w wieku 2 lat, rodzinka z Houston w Texasie. Rozmawiałam z nimi 3 razy, również z ich obecną au pair z Polski, bardzo bardzo ich polubiłam, ale ostatecznie również wybrali inną dziewczynę co strasznie mnie rozczarowało i straciłam totalną chęć do wyjazdu. Potem przez jakiś czas miałam lekkiego doła i nawet nie odpisywałam rodzinom, które pojawiały się u mnie na profilu. Zwracały mi na to uwagę też Panie z agencji. Przez okres świąt nie miałam żadnych rodzin. I ostatnio znowu coś się ruszyło, przemyślałam sytuację i daję sobie czas do marca. Jeśli nie wyjadę do końca marca rezygnuję z programu i zajmę się czymś innym. Nie chcę szukać rodziny do usranej śmierci (brzydko mówiąc). 

Teraz jestem bardzo pozytywnie nastawiona, ponieważ mam na profilu DWIE rodziny, które BARDZO mi się podobają! Jestem umówiona z nimi na rozmowy na skypie, dlatego mam szczerą nadzieję, że wyjdzie mi z którąś z nich :D Będę informować na bieżąco, może nawet zrobię posta odnośnie tych dwóch rodzinek :)
Proszę, trzymajcie kciuki :D